poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział XII Dlaczego rzucasz Studio? część II

Violetta

Kiedy weszłam do domu zobaczyłam płaczącego Leosia który siedział na kanapie i oglądał coś w komputerze.
- Co jest Leoś? Te horrory są aż takie straszne? - Spytałam lekko się uśmiechając.
- Nie, Rainbow Dash złamała skrzydło... teraz nie może latać! - Powiedział i wybuchnął płaczem a ja śmiechem. No cóż, usiadłam koło niego i go przytuliłam.
- Nie martw się Leoś, na pewno wyzdrowieje. - Powiedziałam śmiejąc się.
- Wiesz co? Idę do Andresa, on na pewno wie, czy wyzdrowieje. Przecież oglądał cały drugi sezon! - Powiedział podekscytowany i wyszedł z domu a ja usiadłam na kanapie i obejrzałam te jego durne kucyki...

Camila

Dzisiaj idę na randkę z Brodweyem! Sam mnie zaprosił, jest taki romantyczny... Zmierzam w kierunku restauracji do której mnie zaprosił. Kiedy weszłam do środka już tam był.
-Hej! - Powiedziałam i usiadłam przy stoliku.
- Witaj piękna! - Powiedział i pocałował moją dłoń.

1 h. później

To była wspaniała randka. Coś myślę, że niedługo będziemy razem! Brodwey jest taki słodki. Nagle zorientowałam się że nie mam torebki. No nie! Zostawiłam ją w restauracji. Szybko po nią poszłam.

Kiedy weszłam do restauracji, miałam ochotę z niej wybiec ale tam była moja torebka.
- Brawo! - Zawołałam ironicznie, klaszcząc.
- Naprawdę, nieźle podrywasz dziewczyny! - Powiedziałam, podeszłam do niego i wylałam na niego lampkę wina. Własnym oczom nie wierze! Brodwey obściskiwał się z jakąś inną laską!
- Nigdy ci nie wybaczę! - Powiedziałam i wybiegłam z restauracji.

Siedziałam na ławce w parku i płakałam. Płakałam ja bóbr, kiedy nagle poczułam zapach perfum. Męskich perfum. Potem poczułam jak ktoś mnie przytula. Nie miałam zamiaru odwracać się, i zobaczyć kto to był, tego było mi trzeba, przytulenia. Nagle ten ktoś musnął moją wargę. Odwróciłam się.
- Tomas?!


Violetta

Siedziałam w salonie kiedy nagle wszedł León. 
- I jak? Rainbow wyzdrowiała? - Spytałam chociaż znałam odpowiedź.
- Tak. - Powiedział poważnym głosem.
- Co to ma być?! - Powiedział, podając mi swój telefon. Na tym nagraniu, całowałam Fede? 
- Leon, to jakaś przeróbka! Proszę, uwierz mi! - Błagałam.
- Nie. - Powiedział stanowczo a ja wyszłam z domu.

León
 - Boże, co ja zrobiłem...  - Powiedziałem i poszedłem na spacer.

Siedzę sobie na ławce, w parku, a w oddali było widać plac zabaw, na którym bawiły się dzieci i.... Andres?  No nic, najbardziej moją uwagę przykuło dwóch rodziców którzy uczyli swoje dziecko chodzić. Przypomniała mi się Violetta.... Zaraz? Viola?! O kurde... ona jutro rodzi! Szybko wstałem i pobiegłem do Fran. Na pewno jest u niej!

- Fran! Fran! Otwórz! - Zacząłem walić do drzwi.
- Czego?! - Znienacka otworzyła drzwi.
- Jest Viola u ciebie?!
- Nie. A co? - Spytała a ja jej nie odpowiedziałem tylko pobiegłem szukać dalej. Pewnie jest u Naty.

- Maxi! Naty! Maxi! Ktokolwiek! - Także zacząłem walić do drzwi.
- Słucham? - Drzwi otworzył Maxi.
- Jest Viola?
- Nie.
- Okey! Dzięki! - Odpowiedziałem i pognałem szukać dalej.

Szukam już godzinę i wcale jej nie znalazłem! Boże, moje życie legło w gruzach... Wpadłem na pomysł żeby wyjaśnić tą całą sprawę u Andresa.

Siedzę u Andresa na kanapie i czekam aż się przebierze i się umyje. W tym czasie zacząłem przeglądać zdjęcia w mojej komórce.

Mmmm... zdjęcie Violi które zrobiłem jej wczoraj. A kolejne to było zdjęcie mojej siostry... Dawno jej nie widziałem, rok. Głos ma po braciszku! Ma teraz dziesięć lat. Mam nadzieję że niedługo się spotkamy...
O boże! Zdjęcie mojej drugiej siostry której nienawidzę! Ona mnie też. Jest nienormalna! Kiedyś próbowała mnie utopić! Dlaczego ona musi być starsza?! Margaret... jakie głupie imię! Pasuje do niej!
 Usunę to zdjęcie! O, Andres przyszedł!
- Andres? Skąd masz to nagranie? - Spytałem.
- Już mówiłem, Fede mi je dał!
- Andres, jestem twoim przyjacielem, ja cię nie okłamuje... - Powiedziałem. To zawsze na niego działa.
- Okey, powiem... Byłem zazdrosny, że spędzasz więcej czasu z Violą niż ze mną. Dlatego nagrałem to, żeby was rozdzielić.
- Andres? Wiesz, mogłeś mi to powiedzieć.  - Powiedziałem spokojnie.
- Wiem, wybaczysz mi? - Spytał a ja się uśmiechnąłem na znak "tak". Czułem się, jakbyśmy byli jakimiś przyjaciółeczkami, i po kłótni o byle co się pogodziliśmy.

Violetta

- Camila? Na pewno mogę tu zostać na noc? - Spytałam.
- Camila? Camila?! Cami, czy ty mnie słuchasz?! 
- Tak... - Powiedziała wzdychając.
- Okey, to mów, który to? - Spytałam.
- Ale co który? - Była zdezorientowana.
- Który chłopak? - Spytałam uśmiechając się.
- Tomas... - Powiedziała.
- Co? Gratuluje! Cami się zakochała! - Wykrzyknęłam na cały dom.
- Viola, ciszej! - Powiedziała i się zaśmiała.
- Aaaaa!!! 
- Co?! - Cami była mocno zdenerwowana.
- Cami! Ja rodzę!!! 
- Co?! Okey dzwonię do Leóna! Chodź, idziemy do auta!

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział XII Dlaczego rzucasz Studio? Część I

Naty
Siedzę sobie z Maxim na ławce w teatrze i razem czekamy na Pabla kiedy nagle koło nas usiadła... Lena?
- Lena?! Co ty tu robisz?! - Spytałam zdenerwowana.
- Wow, super, bardzo miłe powitanie, wiesz? - Powiedziała ironicznie.
- Hej, Lena... - Powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. - Co ty tutaj robisz?
- Przyjechałam z rodzicami. - Odpowiedziała spokojnie ja tylko nerwowo spojrzałam się  na Maxiego.
- Z rodzicami? Ale ty masz już 16 lat, możesz sama lecieć już samolotem więc...
- Więc rodzice też chcieliby zwiedzić trochę, a nie tylko siedzieć w tym ponurym mieście? - Ironicznie dokończyła moje zdanie Lena.
- Właśnie... - Skłamałam i mocno ściskałam rękę Maxiego.
- Co ty go tak trzymasz? Zaraz dostanie martwicy. - Powiedziała i zaśmiała się a ja puściłam jego rękę.
- Lena, bo wiesz, Maxi jest moim chłopakiem a ja... jestem w ciąży. - Odpowiedziałam.
- To super! - Powiedziała Lena i pogłaskała mnie po brzuchu.
- Nic nie rozumiesz! Rodzice nic o tym nie wiedzą a ja za tydzień rodzę! - Powiedziałam zdenerwowana.
- No to kicha. - Powiedziała Lena i mnie przytuliła. Boże, jak ona mogła nie zauważyć że jestem w ciąży, przecież dużo mi się przytyło!
- Musisz powiedzieć rodzicom bo inaczej... - Nie dokończyła bo przerwali jej Violetta i León którzy zmęczeni wbiegli do teatru a zaraz za nimi wszedł Pablo.
- Dobra wszyscy już chyba są! Szybko za kulisy! Zaraz się zacznie! - Zawołał Pablo a wszyscy pobiegli za kulisy.
Violetta
Stoję za kulisami i czekam na moją kolej. Mam wejść na scenę i patrzeć jak León i Adriana się całują. Muszę udawać smutną, ale to nie będzie konieczne, i tak będę smutna. Oho! Moja kolej. Ręce mi się trzęsą, stoję na scenie i wpatruję się w nich.
- Esmeraldo, na pewno o tobie nie zapomnę, ale kocham tylko Mirtę.
- Nicolasie, to może mały pocałunek na pożegnanie? - Czułam ja łzy napływały mi do oczu. León spojrzał się na Pablo i ruchem ust powiedział "przepraszam".
- Raczej nie. - Powiedział i przytulił Adrianę. Myliłam się, musiałam udawać smutną.

- León podbiegł do mnie i mnie pocałował a widownia klaskała.

- Dzięki León. - Powiedziałam kiedy byliśmy już w domu.
- Violu, nie mogłem jej pocałować, nie chciałem. - Powiedział i przytulił mnie.
- Aaaaa...
- Co?! Rodzisz?! - Przestraszył się León.
- Nie, mocno kopnęło. - Powiedziałam głaszcząc się po brzuchu.
- Nie wolno kopać mamusi!  - León zaczął rozmawiać z małą.
- No, mam nadzieję że oczy, włoski i usta będziesz miała po mamie! - Powiedział uśmiechając się.
- A takie ładne dołeczki po tatusiu. - Powiedział szeptem, ale i tak to usłyszałam.
- Taak, i bądź taka skromna jak tatuś. - Powiedziałam ironicznie i spojrzałam się na Leóna a on się zaśmiał.
- Wiesz co? Pójdę zobaczyć co u Fran, dawno u niej nie byłam.
- Okey, ja pooglądam, My Little...eeee... to znaczy, jakieś horrory. - Powiedział i uśmiechnął się.
- Spoko, to ja idę, pa! - Powiedziałam i wyszłam z domu
5 min. później

Stoję przed domem Fran, ale chyba jej nie ma w domu, więc zadzwoniłam do niej.

- Hej Fran, gdzie jesteś? 
- Cześć Viola, jestem w stadninie konnej.
- W stadninie? 
- Tak, jeżdżę od jakiś dwóch tygodni, a no tak, zapomniałam że ty więcej czasu spędzasz z Naty niż ze mną, więc nie wiesz...
- Fran, to nie tak...
- Okey, spoko wiem...
- Jak nazywa się ta stadnina? 
- Pod skrzydłami.
- Okey, zaraz tam będę.

10 min. póżniej

- Cześć! - Powiedziałam i przytuliłam Francescę.
- Jaki ładny koń. Jak się nazywa? - Spytałam patrząc na konia którego czyściła Fran.
- Amelia. - Powiedziała głaszcząc konia.
- Mogę go pogłaskać? - Spytałam.
- Pewnie! - Po tych słowach pogłaskałam konia.
- Chcesz się przejechać? - Spytała.
- No nie wiem, jestem w ciąży.
- No spróbuj! Będzie fajnie! Ty pojedziesz na Amelii, a ja na Silver Star. - Powiedziała pokazując na pięknego, szarego ogiera.
- No Okey. - Zgodziłam się, nie wiem czemu. Amelia była już gotowa do jazdy więc na nią wsiadłam.
- Fran, boję się! - Zawołałam.
- Nie bój się! - Powiedziała przekonująco.
- Okey... - Powiedziałam a Amelia ruszyła.
- Jestem tuż za tobą! - Usłyszałam głos Fran.
- Okey, teraz jedziemy na łąkę! - Francesca skręciła w lewo, a Amelia kłusem pobiegła za nią. Jaki mądry konik.
- Okey, schodzimy! - Zawołała, a ja zeszłam z konia.
- To co? Siadamy chwilę a potem jedziemy z powrotem? - Spytała.
- Możemy. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Wiesz Violu, bo ja...
- Co? - Trochę się przestraszyłam.
- Bo ja odchodzę ze Studio...
- Co?! - Byłam zaskoczona, przecież ona uwielbiała tam pracować.
- No tak... teraz pracuję tu...
- Tutaj?! Rzuciłaś swoją pasję dla koni?! - Wybuchłam. Byłam zdenerwowana, co miałam zrobić?
- No przepraszam Cię bardzo, to moja decyzja i nie będziesz mi rozkazywać co mam robić! - Chyba się na mnie wkurzyła.
- No przepraszam. - Powiedziałam i ją przytuliłam.
_________________________________________________________________________________
Pomyślałam że podzielę ten rozdział na części :D Jakby ktoś nie wiedział dlaczego nie było rozdziału to niech zobaczy post "Przepraszam :(" Myślę że się podoba. W następnej części dużo będzie się działo i trochę namieszam w Leonetcie :3 Muahahaha xDDD 

                                                 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Przeprosiny :(

Hej! Bardzo przepraszam że nie było ok. tydzień rozdziału, ale byłam w domku nad jeziorem i nie mogłam pisać bo nie było internetu :(  Ale dzisiaj będzie jeden straaasznieee długi :) Dzisiaj albo jutro opublikuję, a dzisiaj zacznę pisać :D Mam nadzieję że nie będziecie się na mnie długo fochać i mam nadzieję że będziecie dalej czytać moje opowiadanie :D Jeszcze raz serdecznie przepraszam :3
PS. Zmieniłam nazwę na Cornelia Verdas :D Myślę że się podoba :D

środa, 24 lipca 2013

Rozdział XII

Naty
-... płeć żeńska! - Powiedział lekarz a Maxi zaczął się drzeć na cały szpital "Tak! Taaak!"
- Maxi! Cicho! - Powiedziałam i pociągnęłam go za koszulkę.
- Dziękujemy, panie doktorze! - Powiedziałam i wyszliśmy z sali.

- To gdzie jedziemy? Do domu, czy gdzie indziej? - Spytałam.
- Do Leóna i Violi! Proszę! - Błagał Maxi. Kompletnie zapomniałam że Viola miała wczoraj USG. Jak to możliwe że miała szybciej? A no tak.. ja miałam mieć tydzień temu... no ale nic, zgodziłam się.

Dom Leonetty

- Hej! - Zawołałam kiedy wchodziłam do domu Violi.
- Hej, i jak tam? Jaka płeć? - Spytała zdenerwowana.
- Dziewczynka! A ty? - Spytałam.
- Dziewczynka! - Powiedziała i się przytuliliśmy.

León

- Violu! Idę z Maxim do piwnicy pogadać! - Zawołałem i poszliśmy na dół.
- Będę miał dziewczynkę! - Chwalił się Maxi.
- A ja... - Powiedziałem i założyłem okulary.
- Ekkhem.. doktor León przemawia, ja będę miał dziewczynkę! - Powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać.

- Moja będzie tancerką! 
- Hahaha, moja będzie piosenkarką! - Zaczęliśmy rozmawiać która będzie kim. 
Maxi! Maxi!! Idziemy! - Słyszałem Naty która z góry wołała Maxiego. 
- Ideeee!!! - Wołał Maxi.
- Odprowadzę cię stary. - Powiedziałem i poszliśmy na górę.

- León, wiesz, idę dzisiaj do Naty na babski wieczór. Nie gniewasz się? - Spytała Violetta a ja powiedziałem że nie, nie gniewam się, ale i tak byłem trochę smutny.
- Pa León! Dobranoc! - Powiedziała i pocałowała mnie.
- Pa! - Powiedzieli Maxi i Naty i wyszli z domu.
Nudziło mi się trochę więc wyciągnąłem piwko z lodówki i włączyłem telewizor. 
- Oooo! My Little Pony! - Powiedziałem i zacząłem z ciekawością oglądać bajkę.
- To takie smutne! Shining Armor gniewa się na Twilight! To Takie niesprawiedliwe! - Zacząłem krzyczeć. Po bajce, to była 20:20 położyłem się do łóżka i rozmyślałem, o naszej przyszłości, aż w końcu zasnąłem. 

Violetta

Wszyscy już spali, ja też ale śniło mi się, coś dziwnego nie pamiętam co, ale zatęskniłam za Leónem. Naglę obudziłam się, i coś mi mówiło że León też się obudził. Naglę obudziła się Naty.

- Co robisz Viola? - Spytała głaszcząc się po brzuchu.
- Nie, nic, brzuch mnie boli. - Skłamałam. 
- Zaraz przestanie. - Powiedziała, uśmiechnęła i położyła się z powrotem, a zaraz potem zadzwonił telefon.
- Viola? Skarbie, wracaj do domu, proszę! - Błagał León
- Okey, postaram się, buziaki! - Powiedziałam i rozłączyłam się. Cieszyłam się że zadzwonił. Po cichu wstałam, wzięłam swoją torbę i wyszłam od Naty i Maxiego. Ciekawe co zrobią rano, gdy mnie nie będzie.

- León! Otwórz! - Waliłam do drzwi i darłam się, kiedy naglę otworzył mi León.
- Violetta, kotku! - Powiedział León i pocałował mnie. 
- Tęskniłem!!! - Zawołał. 
- Chodźmy już na górę, dobrze? - Powiedziałam i weszłam do środka.
W końcu koło mojego Leosia. Tęskniłam, chociaż były to tylko 3 godziny.
- León? Śpisz? - Spytałam zaspana.
- Nie, a co? 
- Przytul mnie! - Poprosiłam, a León się uśmiechnął i mnie przytulił.

- Kiedy się obudziłam León leżał koło mnie, ale już nie spał. Była 7:23.
- Witaj skarbie! - Powiedziałam.
- Hej kotku! - Powiedział i zaczął mówić do mojego brzucha.
- Witaj córeczko! Tatuś nie może się doczekać kiedy przyjdziesz na świat! - Powiedział León i pocałował mnie namiętnie.
- León? Kiedy przedstawienie? - Spytałam.
- Yyyy... o kurde! To dzisiaj!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział XI Szczęśliwa rodzinka

Violetta

Bardzo się cieszyłam że mam już pierwszy raz za sobą. Byłam ciekawa co Leoś znowu wymyślił. Nagle zrobiło mi się niedobrze, więc szybko pobiegłam do łazienki. Kiedy wyszłam, słyszałam że León wchodzi po schodach, więc szybko położyłam się do łóżka.
- Witaj księżniczko! - Powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Witaj mój królewiczu! Co tam trzymasz? - Spytałam uśmiechając się.
- Zrobiłem nam śniadanie, spróbuj! - Powiedział podając mi talerz.
- Mmm... dobre.- Powiedziałam, a po chwili wszystko było zjedzone.
- Przepraszam cię na chwilę León. - Powiedziałam i pobiegłam do łazienki bo znowu zrobiło mi się nie dobrze.
- Violu, nie smakowało ci? - Spytał udając "zbitego" psa.
- Smakowało, tylko, no nie wiem, może jestem chora? - Powiedziałam.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze! - Powiedział przytulając mnie, cieszę się że jest przy mnie.
- Wiesz co León? Chyba przejdę się do sklepu. - Powiedziałam rozciągając się.
- Pójdę z tobą! 
- Nie zrozum mnie źle, ale wolałabym iść sama. - Powiedziałam uśmiechając się, potem się ubrałam i wyszłam z domu.

Francesca

Czekam w kawiarence na Marco. Nagle pojawił się łaskawie. 
- Hej! - Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. 
- Haj! - Krzyknęłam.
- Haj? Chyba Hej. - Poprawił mnie a ja się zaśmiałam.

Violetta

Gdy wróciłam do domu zamknęłam się w łazience, kupiłam sobie test ciążowy. Wyszłam z łazienki i położyłam się na łóżku. Byłam zmęczona, więc zasnęłam.

León

Nudziło mi się, więc włączyłem sobie telewizor. Była reklama więc sobie pomyślałem że zdążę do pójść do łazienki. Kiedy wszedłem do łazienki zobaczyłem, że na umywalce leżał test ciążowy, przestraszyłem się. Kiedy zobaczyłem wynik, upuściłem test i poleciałem do sypialni w której leżała Viola. Tak słodko spała że nie miałem serca jej budzić, ale musiałem. 
- Violetta! Wstawaj! - Zacząłem krzyczeć.
- Co się stało?! Pożar?! - Spytała zdenerwowana.
- Nie, nie. - Uspokajałem ją.
- Widziałem test ciążowy w łazience... - Po tych słowach Violetta zaczęła płakać.
- León... może ja usunę tą ciąże? - Powiedziała drżącym głosem, a moje serce zaczęło coraz mocniej bić, jakby chciało eksplodować.
- Nie! Tylko nie to! - Powiedziałem i położyłem się koło niej.
- León, nie poradzimy sobie...
- Poradzimy sobie, zobaczysz! Będę zawsze przy tobie, kocham cię. - Powiedziałem i pocałowałem ją, chyba się uspokoiła.
- Ale León... 
- Nie Viola! Będziemy szczęśliwą rodziną. - Powiedziałem i ją przytuliłem. 
- Cześć, moja maleńka! To ja, twój tatuś! - Zacząłem rozmawiać z dzieckiem. 
- A czemu maleńka? - Spytała śmiejąc się.
- Nie wiem, chciałbym żeby to była dziewczynka. - Powiedziałem i pogłaskałem ją po brzuchu.
6 miesięcy później
Naty
Jak tam, Naty? - Spytał troskliwie Maxi kiedy jechaliśmy autem do szpitala.
- Dobrze, Ała! 
- Co?! Co?! - Spytał. Bardzo się przejął.
- Nic, tylko kopnęło. - Uśmiechnęłam się, a Maxi otarł pot z czoła.
- Jesteśmy na miejscu! - Zawołał i pomógł mi wyjść z auta.
szpital

- Witam! - Powiedział lekarz a my weszliśmy do środka.
- Państwo na USG?
- Tak, tak. - Powiedział Maxi. Był zdenerwowany.
5 minut później

- Dobrze przyszli rodzice, płeć dziecka to...

_________________________________________________________________________________
Przepraszam że znowu taki krótki, ale zrozumcie że ja też mam wakacje i że nie będę całymi dniami siedzieć przy komputerze :) 
Kolejny rozdział za 5 komentarzy :D
Myślę, że ciekawy rozdział :D

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział X Wszystko wraca do normy... no prawie.

Violetta

Szybko uciekłam z tej sali. Biegłam przed siebie z łzami w oczach. Jak on mógł mi to zrobić? Oparłam się o ścianę i płakałam, nagle podszedł do mnie León. 
- Nie León, koniec z nami, wyprowadzam się, i spadaj stąd, nie chcę cię widzieć!
- Ale Viola, wyjaśnię ci to! - Jąkał.
- Nie chcę twoich wyjaśnień! Won mi z oczu! - Krzyknęłam płacząc.
- Violu, to nie tak... - Powiedział, i mnie próbował przytulić.
- Nie dotykaj mnie! Idź sobie, może później pogadamy... - Powiedziałam i odsunęłam go od siebie.
- Okey. - Powiedział i ze spuszczoną głową odszedł.  Usiadłam na ławce gdy nagle podeszła do mnie Naty.
- Problem z Leónem? - Spytała i mnie przytuliła.
- Tak, skąd wiesz? - Powiedziałam łkając. 
- Płaczesz i widziałam jak León przed chwilą u ciebie był. - Powiedziała podając mi chusteczki.
- A tak w ogóle, pracuje w gazetce szkolnej, i chciałam zrobić zdjęcie nauczycielom ale przez przypadek nacisnęłam nagrywanie i patrz co nagrałam. - Powiedziała Naty podając mi kamerę. Zaczęłam oglądać filmik.
- Nie Naty, nie chcę oglądać jak jakaś świnia spaceruje palcami po klacie mojego, byłego faceta! 
- Poczekaj oglądaj dalej! - Zawołała.
- O boże, co ja zrobiłam? - Spytałam i szybko wstałam. - Dzięki Naty!
- Nie ma sprawy! - Powiedziała głaszcząc się po brzuchu. Szybko pobiegłam ale się cofnęłam.
- Naty? Ty jesteś... w ciąży? - Spytałam zaskoczona. 
- Tak, już parę dni. - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Gratuluje! - Zawołałam, przytuliłam ją i się pożegnałam a potem szybko pobiegłam szukać Leóna.

León

Siedziałem w sali od śpiewu przeglądając w telefonie moje i Violi wspólne zdjęcia, kiedy nagle przyszła Viola.
- Przepraszam León, nie wiedziałam że to tak było, przepraszam że nie pozwoliłam się wytłumaczyć tobie, przepraszam, mam nadzieje że mi wybaczysz? - Powiedziała z łzami w oczach.
- Wybaczyć? Ale po co mam ci wybaczać? - Powiedziałem i ją przytuliłem.
- Kocham tylko ciebie, nigdy bym cię nie zdradził. - Po tych słowach się uspokoiła, a ja pocałowałem ją namiętnie.
- A teraz chodź, zrobimy sobie fotkę. - Powiedziałem i wyciągnąłem telefon, fajne zdjęcie wyszło.
- Pablo zrobił zebranie, chodź bo się spóźnimy. - Powiedziałem i puściłem jej oczko.

Violetta

Usiedliśmy na miejsca gdy nagle na scenę wszedł Pablo.
- Witajcie, wszyscy nauczyciele. Mam dla was ważną informacje, organizujemy przedstawienie nauczycieli. - Wszystkich zamurowało.
- Są dwie główne role żeńskie i jedna główna rola męska. A więc pierwszą główną role żeńską dostaje Violetta a drugą Adriana. - Wszyscy zaczęli klaskać, ale ja trochę posmutniałam.
- A główną role męską dostaje León! - Zaczęłam klaskać i lekko się uśmiechnęłam. Pablo rozdał nam scenariusze a potem poszliśmy do domu

Razem z Leónem usiadłam na kanapie i zaczęliśmy czytać scenariusz. Kiedy skończyłam miałam łzy w oczach.
- León? Przeczytałeś? - Spytałam drżącym głosem.
- Tak... - Odpowiedział ze smutną miną a ja uciekłam na górę.
- Violetta! Stój! - Zawołał i chyba pobiegł za mną.
León
Wszedłem do sypialni gdzie leżała Viola. Ubrała się już w piżamę, wyglądała pociągająco.
- Violu, nawet jeżeli będę musiał ją całować, to tylko i wyłącznie jako aktor, już mówiłem, kocham tylko ciebie. - Powiedziałem a ona się uspokoiła, pocałowałem ją. Potem zaczęliśmy się całować bardziej namiętnie. 
- Jesteś gotowa? - Spytałem.
- Na co? - Była zdziwiona a ja puściłem jej oczko. Po chwili namysłu kiwnęła głową na znak "tak". Viola zaczęła mi rozpinać koszule a ja potem ściągnąłem jej bluzkę. Chwilę później byliśmy całkiem nadzy. Zaczęliśmy się namiętnie całować a potem doszło do TEGO.

Obudziłem się z wtuloną we mnie Violą. Kocham ją. Wstałem by zrobić nam śniadanie. Nagle zadzwonił telefon. To...Viola? 
- Tak, kotku? - Spytałem
- Gdzie jesteś? 
- Na dole. Tylko nie schodź na dół! - Powiedziałem błagającym głosem.
- Dobrze, czekam na ciebie na górze. - Powiedziała a ja się rozłączyłem. Zrobiłem nam śniadanie a potem poszedłem na górę.

_____________________________________________________________________________________________
Przepraszam że taki krótki ale kuzyn jest u mnie na noc no i wiecie :D A i przepraszam że ciągle Violetta León Violetta León :P Ale w następnym rozdziale będzie więcej innych par i osób :) Na samym dole bloga jest ankieta czy Violetta ma być w ciąży :D Odpowiedzi mogą być też w komentarzach :D Dziękuję że miło skomentowaliście poprzedni rozdział :D Mam nadzieje że przy tym rozdziale także będą komentarze :> 
~/Leonetta :*
PS. następny rozdział miał być kiedy będzie 5 komentarzy, ale nie mogłam się doczekać i napisałam następny :)
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ :*

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział IX Mamy dom!

Marco

 Wysiadłem z samochodu gdy nagle zobaczyłem jakąś ładną dziewczynę. Chciałem do niej jakoś zagadać ale jestem cienki we flircie. Pomyślałem że pójdę na żywioł i zobaczę co z tego wyjdzie. "Raz się żyje" Pomyślałem i podszedłem do niej. Miała piękne czarne włosy, błyszczące oczy i lśniące usta. 
- Hej, jestem Marco. Jestem nowy w tym mieście. A ty? Jak się nazywasz? - Spytałem czekając na odpowiedź.
- Cześć Marco! Jestem Francesca! Miło mi cię poznać. 
- Masz piękne imię. - Powiedziałem.
- Dziękuję! Ty też. - Odpowiedziała. Była taka piękna i pełna energii.
- Mieszkasz sam, czy z rodzicami? Przepraszam że się tak wypytuję ale lubię nawiązywać nowe przyjaźnie! - Zapytała szczęśliwa a ja się tylko uśmiechałem.
- Sam, właśnie się przeprowadziłem. I możesz pytać o co chcesz. - Odpowiedziałem uśmiechając się. 
- To co? Jesteśmy przyjaciółmi? - Spytała pełna, pełna energii. 
- Pewnie. - Odpowiedziałem dając jej swój numer telefonu.
- Fajnie, jak już mówiłam, lubię nawiązywać nowe przyjaźnie! Narazie! - Zawołała na odchodne a ja jej tylko pomachałem.

Violetta

Była 9:00. Popatrzałam na swój telefon a tam 12 wiadomości! Wszystkie od Leóna.
"Kocham Cię!"
"Dobranoc kotku"
":*"
"Witaj skarbie! :**"
"Pamiętaj, dzisiaj do sklepu! :D"....
Boże! Ile tego jest! Wstałam i ubrałam się, byłam strasznie zaspana.
Zeszłam na dół, wzięłam torebkę i poszłam do Leóna.

Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Leóna.
- Witaj Violetto!
- Dzień dobry, zastałam Leóna? - Spytałam.
- Tak, tak, proszę wejdź. - Odpowiedziała mi, była bardzo miła.
- León! León!!! León ty leniwcu, złaź na dół!!! Violetta przyszła! - Krzyknęła mama Leóna a ja prawie ogłuchłam. Ma głos kobieta.
- Violetta? - Zapytał zdziwiony León i szybko zbiegł na dół.
- Nie, święty Mikołaj! - Odpowiedziałam ironicznie.
- Nie żartuj sobie ze Świętego Mikołaja! Andres mówi... - Od razu przestałam go słuchać.
- Tak Leośku, tak wszyscy to wiemy, a teraz chodźmy już. - Uśmiechnęłam się ironicznie i pociągnęłam go za koszulkę. 

sklep

- Dobra, ja idę na dział z farbami a ty z łóżkami. - Podzieliłam nas a potem poszliśmy każdy na swój dział.

w domu Violi i Leóna

- To co? Malujemy? - Spytał León a potem zaczęliśmy malować.
- Fajna farba? Podoba się? - Spytałam.
- Pewnie! Fajna, taka fioletowa! - Odpowiedział
2 godz. później.

- Dobra, teraz meble. Wybrałeś coś fajnego? - Spytałam ciekawa co wybrał.
- Myślę że tak. - Odpowiedział wahając się.

- Kupiłeś jedno całe łóżko? - Spytałam zdenerwowana. - Myślałam że kupimy 2 pojedyncze.
- Jak chcesz, możemy wymienić. - Odpowiedział obojętnie.
- Nie, dobra niech zostanie.

ranek

Już skończyliśmy. Efekt jest niesamowity.

- Piękna, co nie? - Spytał León i położył się na łóżko.
- Cudowna. - Odpowiedziałam i zaczęliśmy się całować.
- Ech... normalnie chcę mi się spać! - Powiedziałam.
- Mnie też. Pracowaliśmy cały dzień i całą noc. - Odpowiedział ziewając.
- Dobranoc. - powiedziałam i zasnęłam, León chyba też.

 godzinę później

- Violetta! Wstawaj! - Obudził mnie głos Leóna. - Musimy dzisiaj jeszcze zacząć robić łazienkę!
- Co? Nie ma mowy! Łazienkę robimy jutro! - Zawołałam ocierając oczy.
- No dobra! - Powiedział León gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.

León

Poszedłem zobaczyć kto puka.
- Dzień Dobry! Jestem Adriana Mendez! A ty jesteś León Verdas? Zgadza się? - Gdy otworzyłem moim oczom ukazała się piękna panna. Blondynka, 18 lat, niebieskie oczy, Boże jaka ona jest piękna!
- Tak, to ja. - Odpowiedziałem. Skąd ona zna moje imię?
- Jestem nową nauczycielką tańca w Studio 21, a ty nauczycielem śpiewu? Tak, czy siak  Antonio kazał mi przyjść do ciebie po jakieś papiery? No nic. - Ona uczy w studio!!! Pomyślałem sobie w myślach. Szybko pobiegłem do szafki w sypialni po moje papiery.
- Kto to? - Spytała Violetta. 
- Jakaś dziewczyna, nowa nauczycielka tańca w Studio 21, no wiesz, Jackie wylali.
- Aaa tak pamiętam. A czemu jesteś taki dziki i oczy ci się świecą? Verdas, ja znam to spojrzenie. - Odpowiedziała Viola z lekkim uśmiechem.
- Jakie? - Spytałem.
- Ta dziewczyna jest ładna, co? Znam cię dobrze Verdas, mnie nie oszukasz.
- Noo dobra. Ale i tak ty jesteś najładniejsza. - Odpowiedział zmieszany.
- Dobra León, wierze ci. A teraz zasuwaj na dół! - Zawołała i uśmiechnęła się do mnie. Szybko zbiegłem na dół.
- Proszę oto one. - Powiedziałem i podałem dokumenty.
- Dzięki, a teraz muszę iść. Mój jeep zaraz odjedzie!
- To ty masz Jepa? Wow ale się błyszczy! - Odpowiedziałem uśmiechając się.
- Tak, mam, Do widzenia!
- Do widzenia! - Odpowiedziałem i szybko pobiegłem na górę.
- Violetta!
- Co? - Odpowiedziała mało zaciekawiona.
- Ona ma własnego Jepa! - Zawołałem a Viola zaczęła się śmiać.
- Co? O co chodzi? - Spytałem.
- Oj Leoś, Leoś, nie mówi się Jep tylko Dżip. - I znowu w śmiech.
- Oj, dobra, dobra. - Przytuliłem ją.

2 miesiące później

Mieszkanie już całe gotowe, a dzisiaj pierwszy dzień w Studio. Tak się cieszę! Teraz leże w łóżku i czekam aż Viola się obudzi.
- León? - Violetta obudziła się i spojrzała się na mnie wzrokiem "León? To naprawdę ty?"
- Witaj Violuś! Jak tam pierwsza noc w dokończonym mieszkaniu? - Spytałem.
- Cześć León! Wyspałam się jak nigdy! Wiesz że śpiewasz przez sen? - Spytała śmiejąc się a ja byłem bardzo zdziwiony.
- Naprawdę?
- Tak, śpiewałeś Podemos przez sen. - Po tym zdaniu oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle zadzwonił mój telefon.
- To Andres... - Powiedziałem przewracając oczami.
- Odbierz! Nie chcę mi się słuchać tej piosenki! Weź zmień dzwonek! - Powiedziała i tak słuchając wesołej melodii "Hej miśki! Czas wstać! Jak Można, tak spać? Wasz sen już całe wieki trwa! No wstawać mi! Raz, dwa!" Szybko odebrałem bo mnie też wkurzał ten dzwonek.
- Halo Andres?
- Cz,cz,cześć León....
- Co się stało?
- No wiesz, ostatnio żartowałem ze świętego Mikołaja, a teraz nie mogę znaleźć mojej piżamy!
- Andres, może jest w pralce?
- To raczej nie możliwe, ale pójdę sprawdzić... albo nie! Znalazła się!!! Mam ją na sobie!
- Widzisz! Mówiłem! A teraz do widzenia Andres!
- Do więzienia! - Odpowiedział i przy okazji poprawił mnie.
- Tiaa, do więzienia.
- O co chodziło? - Spytała zdezorientowana Viola.
- A wiesz, to Andres. - Powiedziałem i zrobiłem *le Face Palm*.
- To co? Trzeba się ubrać i przyszykować do Studia!
 
 
Naty
 




Jestem bardzo szczęśliwa z Maxim. W końcu razem zamieszkaliśmy, i nie tylko...
- Maxi, wiesz, pamiętasz co się stało przedwczoraj w nocy? - Spytałam ze smutnymi oczami.
- Tak, było wspaniale. - Powiedział i pocałował mnie namiętnie. Zaczęłam płakać a on spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Co się stało? - Spytał mnie troskliwie.
- Jestem w ciąży! - Odpowiedziałam i z płaczem przytuliłam się do niego.
- Będę tatą? O matko, będę tatą!!! Czemu się nie cieszysz? - Spytał i pocałował mnie w czoło.
- Nie wiem, czy sobie poradzę, czy my sobie poradzimy...
- Poradzimy sobie, spokojnie! Jestem przy tobie. - Po tych słowach poczułam się lepiej i uśmiechnęłam się.

Violetta
 

 Jesteśmy z Leónem już w Studio. Tak się cieszę, dzisiaj nasza pierwsza lekcja. Niestety Ludmiła jest nauczycielką tańca, i ta nowa też. Czuję że coś knują. No trudno.
 
Ludmiła
 
*rozmowa telefoniczna*
 
- Ludmiła, podoba mi się ten León!
- Wiem, ale ty tylko masz ich rozdzielić.
- Ale po co? Ty jesteś z Tomasem.
- Wiem, ale Tomas wyjechał, teraz liczy się tylko León, a tak w ogóle gdzie ty jesteś? Powinnaś być już w studio!
- Nie będziesz mi kuźwa rozkazywać!
- Bo co?
- Jestem Ludmiła Ferro, i musiałam biegać do ciebie do domu i to w kapciach! Tak zapitalałam że aż kapcia zgubiłam!
- Hahahahaha.
- Zamknij ryja! Jestem Ludmiła Fer..
- Jesteś Ludmiła Franca! Hahaha.
- Wiesz co? Nie lubię cię już!
- Tak? A czemu to? Hihihi.
- Pamiętasz, jak mi dałaś przepis na sałatkę?
- No.
- To napisałaś tam: "A octu daj na oko!" Chcesz zobaczyć moje oko?!
- Hahaha, Buenos Dias Seniorita! *pip...pip...pip...*
Wredna małpa, no w sumie, ja też jestem wredna, ale nie jestem małpą. Za to jestem " Wielka, wspaniała Ludmi!" Ona się nazywa Adrianna Mendez? Chyba Adriana Menda! Haha, tępa jest taka jak biedna Viola.
 
Adriana
 
Siedzimy sobie, ja León i Violetta w sali nauczycielskiej, czekam tylko jak Violetta wyjdzie, będę miała okazje by poderwać Leóna, nie dlatego że Ludmiła tego chce, tylko dlatego, że ja tego chce! No, w końcu Violetta wyszła! Mam okazje!
- Witaj León! - Zawołałam i zaczęłam chodzić moimi palcami po jego klacie.
- Cześć, Adriana? - Powiedział to i odsunął moje palce.
- Wiesz, może byśmy tak się zaprzyjaźnili? A potem może coś więcej? - Ostatnie zdanie powiedziałam szeptem ale on chyba to usłyszał, ALE WTOPA!
- O nie, nie, ja mam dziewczynę!
- Doprawdy? -  Spytałam i pocałowałam go, szarpał się ale się udało, w tym samym momencie weszła Violetta, więc przestałam go całować.
- To nie tak, Violu! - Zawołał i pobiegł za nią a ja zostałam w sali i zaczęłam się śmiać.
  ________________________________________________________
Nie martwcie się, w następnym rozdziale postaram się wszystko naprawić. :D
Następny rozdział będzie jeżeli przy tym rozdziale będzie 5 komentarzy. >.<
Przepraszam, ale nie wiem czy mam dalej pisać opowiadanie skoro nikt nie piszę komów. :( Mam takie wrażenie że nie podoba wam się opowiadanie więc, bez sensu dalej pisać. Więc proszę o komentarze :)
~/ Leonetta :*
 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział VIII Oświadczyny

Naty

Poszłam do RestoBendu. Luca obiecał mi że będę mogła zaśpiewać. Przede mną śpiewała Ludmiła. Dobrze, że się już nie przyjaźnimy. Przejrzałam na oczy, ona tylko wykorzystuje ludzi, może kiedyś się zmieni.
- Naty, twoja kolej! - Zawołał z uśmiechem Luca.
- Dobrze! - Odpowiedziałam zdenerwowana. W Resto było więcej ludzi niż zwykle, jak na złość.
- Weszłam na scenę i zaśpiewałam Voy Por Ti. Wyszło mi całkiem dobrze. Gdy schodziłam ze sceny, podszedł do mnie Maxi.
- Świetnie zaśpiewałaś, naprawdę.
- Dzięki Maxi. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Naty?
- Tak Maxi? - Spytałam.
- Jakby ci to powiedzieć... bo ja cię... nadal kocham. - Zamurowało mnie. Chciałam mu to samo powiedzieć od roku ale nie miałam odwagi, myślałam że czuje co innego.
- Wiesz co Maxi? - Spytałam.
- Nie, a co? - Odpowiedział, a ja go pocałowałam.

Violetta

Wbiegłam do szpitala jak huragan. Podeszłam do recepcji.
- Przepraszam, gdzie leży León Verdas? - Spytałam.
- A kim pani jest?. 
- Jestem Violetta Castillo, jego dziewczyna.
- Dobrze, leży w sali numer 5, prosto a potem w lewo. - Odpowiedziała kobieta patrząc na mnie z wściekłością. Zły dzień miała czy co? No nic, szybko pobiegłam do sali Leóna. Płakać mi się chciało gdy go zobaczyłam leżącego na łóżku. 
- León, co ci się stało? - Spytałam płacząc.
- Nic takiego, tylko proszę, nie płacz już. - Odpowiedział troskliwie a ja przestałam płakać.
- Jak to nic takiego?! Przecież leżysz w szpitalu! Verdas ogarnij się! Co ci się stało?! - Byłam wkurzona.
- Nie denerwuj się! Jakiś wariat który jechał samochodem mnie potrącił. I przestań się tak drzeć! Tutaj leżą chorzy  ludzie!
- Przepraszam León, martwię się o ciebie. - Odpowiedziałam ze smutną miną.
- Nie szkodzi. - Odpowiedział a ja go przytuliłam. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Dzień dobry. - Powiedziałam.
- Dzień dobry. - Odpowiedział lekarz.
- Panie doktorze, czy León wraca do zdrowia? I kiedy wraca do domu? To coś poważnego? - Przez gardło cisnęło mi się tyle pytań.
- Tak, León wraca do zdrowia, do domu wraca dzisiaj po 15:00 i to nie było nic poważnego. - Powiedział lekarz i tym samym uspokoił mnie.
- Widzisz Violu? Mówiłem. - Powiedział León wzrokiem "I znowu miałem racje". Spojrzałam na zegarek. Była 14:53. Postanowiłam że poczekam na Leóna. 
30 min. później

- Tak się o ciebie martwiłam. Myślałam że się zabije. - Powiedziałam wracając z Leónem do domu.
- Nie mów tak, jak ty byś się zabiła to ja też. Bez ciebie moje życie nie miało by sensu. - To co powiedział było słodkie, nic nie odpowiedziałam tylko się pocałowaliśmy, znowu. Byliśmy koło jego domu, chciał mnie odprowadzić ale ja powiedziałam że lepiej żeby się położył i odpoczął.

Angie

Restauracja
- Co chcesz zjeść? - Spytał się mnie German.
- Nie wiem, może sałatkę jakąś? Nie wiem, naprawdę nie wiem. A ty co zamawiasz? - Spytałam. I tak zamówię sałatkę.
- Ja? Hmmm... to co ty. - Powiedział uśmiechając się.
- W takim razie zjemy sałatkę. - Uśmiechnęłam się.
15 min później
- Dobra ta sałatka. - Zaśmiał się German. - Dobra, przejdźmy do konkretów.
- Eee... jakich konkretów? - Spytałam zdziwiona. 
- A do takich. - Powiedział German. Klękną przy mnie i otworzył pudełko w którym znajdował się prześliczny brylantowy pierścionek.
- Angie, wyjdziesz za mnie? - Spytał German.
- Tak! - Odpowiedziałam i się pocałowaliśmy a wszyscy w restauracji zaczęli klaskać.

Maxi

- To znaczy.. że jesteśmy parą? - Spytałem z nadzieją.
- Tak, to znaczy jeśli ty chcesz to... - Nie pozwoliłem jej dokończyć tylko krzyknąłem " Tak, chce!" 
- To co, mój chłopaku? Idziemy do parku? - Mocno podkreśliła słowo chłopak. Bardzo się ucieszyłem.
- Okey, możemy iść. - Zaśmialiśmy się i poszliśmy do tego parku.

León
Usiadłem na kanapie gdy nagle moi rodzice do mnie podeszli.
- Och, mój Leośku. Niedawno jeszcze nie umiałeś mówić a niedługo będziesz sam uczyć mówić swoje dziecko. - Powiedziała mama a ja się trochę zawstydziłem i zdziwiłem. "O jakie dziecko chodzi? Viola jest w ciąży? To nie możliwe."  Pomyślałem sobie.
- Mamo, proszę cię, przestań. - Powiedziałem. 
- Dobrze, ale mamy dla ciebie spóźniony prezent... no wiesz spóźniony z twoich 18 urodzin. - Zaciekawiłem się gdy nagle podali mi kluczyki. Czyżby dostałem auto? Nie... to nie wygląda jak kluczyki do auta tylko do...mieszkania?
- Mamo? Tato? Co to jest? - Spytałem, bo nie byłem pewny.
- Jak to co? Kupiliśmy ci dom! - Czułem że chcieli mnie wykopać z domu. No trudno, ale mam dom! Cieszyłem się jak siedmio- letnie dziecko. Szybko podziękowałem, ubrałem kurtkę i pobiegłem do Violi. Miałem pomysł.

Violetta

Już chciałam iść na górę gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Co ktoś chce o tak późnej porze? Może to tata i Angie robią sobie ze mnie jaja? Nie wiem. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam szczęśliwego Leóna który mnie podniósł i zakręcił mną
- O co chodzi León? - Spytałam zaskoczona.
- Violetto Castllo, czy chcesz... - Myślałam (już drugi raz) że chce mi się oświadczyć. Co ja mam jakąś obsesje? No nic, trzeba się spytać o co chodzi.
- Violetto Castillo czy chcesz ze mną zamieszkać? - Prawie zemdlałam. Co ja mam mu odpowiedzieć?
- León, no wiesz, ja nie wiem. Muszę się zastanowić.
- Dobrze, poczekam. - Odpowiedział a ja zaprosiłam go do środka.
5 minut później
- Dobrze León, zgadzam się. - Przytuliłam się do niego.
- Nie wiesz jak się cieszę! Jutro kupuję meble. Idziesz ze mną? - Spytał z nadzieją.
- No pewnie! - I pocałowaliśmy się, znowu.
- Muszę już iść, dobranoc Violka! - Zawołał.
- Dobranoc Leóś! - Odpowiedziałam i zaprowadziłam do drzwi. - Do jutra!

_________________________________________________________________________________

Myślę że to "trochę" ciekawe xD Później dojdzie nowa postać Ada która trochę namiesza u Violi i Leóna. :3 Kolejny rozdział najprawdopodobniej jutro :D





niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział VII

Francesca

Chwilę posiedziałam u Violetty. Opowiadała mi o jej randce, o jeździe na deskorolce i o pocałunku. Cieszę się że jest szczęśliwa, i cieszę się że ma takiego faceta u boku który by jej nie skrzywdził. Tak, dobrze że by jej nie skrzywdził, jeszcze nie zna mojego motta. "Złamiesz mojej przyjaciółce serce, ja złamie ci kark."
- Muszę już iść, późno trochę. Do jutra Violu! - Zawołałam. Odprowadziła mnie do drzwi. Byłam bardzo zmęczona. Gdy wracałam chwiałam się, a ludzie myśleli, że jestem pijana. Jeszcze się śmiałam pod nosem.

Violetta

Gdy wracałam na górę, zobaczyłam tatę i Angie którzy się przytulali na kanapie w salonie. Cieszę się że tata jest z Angie, jest mniej nadopiekuńczy i bardzo szczęśliwy. Byłam bardzo, bardzo zmęczona. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

ranek

Obudził mnie dźwięk telefonu. Dostałam Sms-a od Leóna. "Wpadnij do Studia, mam dla ciebie niespodziankę." Ubrałam się, uczesałam, wzięłam bułkę do ręki i wyszłam.
*Studio*
Stałam przy otwartych drzwiach gdzie w sali był León. Grał jakąś piosenkę którą pierwszy raz słyszałam. Pewnie to była ta niespodzianka. Kiedy skończył, spojrzał się na mnie, a ja do niego podbiegłam i go przytuliłam.
- Piękna piosenka León, wzruszyłam się. - Powiedziałam to i się uśmiechnęłam.
- Dziękuję, naprawdę ci się podoba? - Spytał z ciekawością.
- Tak, naprawdę. - I znowu uśmiech pojawił się na twarzy.
- Chcesz zaśpiewać ze mną? Tu masz tekst. - León podał mi kartkę i zaczęliśmy śpiewać.

No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

No soy el sol que se pone en el mar,
No se nada que este por pasar.
No soy un príncipe azul...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, (lo puedes lograr...)
Prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...

No es el destino,
Ni la suerte que vino por mi.
Lo imaginamos...
Y la magia te trajo hasta aquí...

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Y tallarme en tu voz.




German

Zorientowałem się że zasnęliśmy na kanapie. Angie tak słodko spała że nie miałem serca jej budzić. Zastanawiało mnie jedno, gdzie jest Violetta. Cóż, ma 18 lat. Poszedłem do kuchni zrobić śniadanie.
Gdy wróciłem do salonu ze śniadaniem Angie już wstała.
- Witaj Angie. Zrobiłem nam śniadanie. - Oznajmiłem gdy usiadłem przy stole.
- Dzień dobry German. Eee? Sam zrobiłeś... śniadanie? Gdzie Olga? - Spytała a ja zacząłem chichotać pod nosem.
- Wiem, to dziwne ale sam to zrobiłem. Spróbuj.
- Mmm... dobre. - Powiedziała i się uśmiechnęła. Ja też.
- Cieszę się że ci smakuję. Angie? Mam pytanie, chciałabyś się ze mną umówić? - W tej chwili poczułem się jak nastolatek.
- Chodzi o to czy chciałabyś pójść ze mną na kolacje dzisiaj wieczorem. - Szybko poprawiłem.
- Hmm.. pewnie. - Odpowiedziała. - O której?
- Około 20:00. 
- Okey, mogę iść. - Zaśmiała się.

Violetta

- Mówiłem już, że masz głos jak anioł? - Spytał uśmiechając się.
- Parę razy. - Odpowiedziałam licząc na palcach i śmiejąc się.
- Muszę już lecieć. - Powiedziałam. - Spotkamy się później.
- Będę tęsknić. - Powiedział León uśmiechając się.
- Ja też. - Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. - Pa!

Siedziałam sobie na ławce w parku. Na naszej ławce, na tej na której pierwszy raz mnie pocałował.
Siedziałam sobie około pół godziny, potem wróciłam do domu.

- Cześć tato, wróciłam. - Zawołałam i poszłam na górę. Usiadłam na łóżku. Nagle coś spadło z półki, mój stary pamiętnik. Wzięłam go, i położyłam się na łóżku. Lata nie widziałam tego pamiętnika. Wyciągnęłam kluczyk z szuflady i zaczęłam go czytać.
"Drogi pamiętniku!
Dzisiaj miałam ciężki dzień, ale i wesoły.
Dostałam dzisiaj od Tomasa stokrotki które sam zerwał na łące, a potem poszliśmy do Resto Bendu i razem zaśpiewaliśmy Entre Tu y Yo. Jestem taka szczęśliwa, ale trochę żal mi Leóna...

Zamknęłam pamiętnik i rzuciłam nim o podłogę. To była przeszłość. Teraz jestem z Leónem. Kocham go. To rozmyślanie przerwał mi Sms od Leóna.
"Violetta, proszę cię, przyjedź do szpitala, miałem wypadek."
Serce zaczęło mi bić coraz mocniej. Szybko wzięłam rower i pojechałam do szpitala.

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział VI *Nowa "Violetta"*

Znudziło mi się trochę opowiadanie gdzie Viola i inni mają po 16 lat -.- I tak nikt prawie nie wchodzi, moje
opowiadania krótkie itp. Pomyślałam że jakoś rozkręcę to opowiadanie. Będzie więcej innych par typu Naxi, Germangie i Marcesci :) Będzie więcej akcji trzymającej w napięciu i wszyscy będą mieli po 18 lat :D
Myślę że to dobry pomysł. Oto ''Pierwszy,, Rozdział "nowej" Violetty :D

____________________________________________________________________________________________

Violetta
Czekam na Leóna już z pół godziny. Umówił się ze mną na 14:00 a jest 14:27. Nagle zauważyłam że do mnie biegnie.
-Przepraszam Violu że się spóźniłem, ale mam dla ciebie niespodziankę. Zamknij oczy. - Powiedział tajemniczo.
- Nic nie szkodzi. - Odpowiedziałam i zakryłam oczy. Byłam ciekawa co on znowu wymyślił. 

5 minut później

- Jesteśmy na miejscu. - odpowiedział a ja odkryłam oczy. Zabrał mnie do... SkateParku? 
- Bardzo ładnie...tu? -Powiedziałam a on w tym samym czasie wziął mnie za rękę.
- Poczekaj i zamknij jeszcze raz oczy, mam coś lepszego. - Powiedział to i puścił mi oczko.
Po chwili kazał mi otworzyć oczy. Zobaczyłam stolik, kwiaty i jedzenie a obok stolika dwie deskorolki.
- Wow, León, sam to zrobiłeś? - Spytałam z podziwem.
- Tak, podoba się? - Spytał.
- No pewnie! - Zawołałam i usiadłam do stołu.

10 minut później wszystko było już zjedzone. León wstał od stołu i wziął do ręki dwie deskorolki.
- Idziesz? - Spytał z uśmiechem.
- No nie wiem, nie umiem jeździć.
- Nauczę cię! - Powiedział po czym wziął mnie za rękę.
Na początku jeździłam w miarę dobrze bo León trzymał mnie za rękę. Później było gorzej bo puścił moją rękę. Nie potrzebnie mówiłam że chcę spróbować sama.
- Tak dobrze? - Spytałam.
- Tak, tylko weź drugą nogę bardziej do tyłu.
-Tą? - Spytałam pokazując prawą nogę. Wywaliłam się do tyłu. Rozpłakałam się i uciekłam.
- Violetta, zaczekaj! - Zawołał León i zaraz do mnie przybiegł.

- Boli? - Spytał, a ja przytaknęłam.
- Nie martw się, przestanie. - Uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Idziemy do parku? - Spytał.
- Okey, możemy iść.





León

Usiedliśmy sobie na ławce. 
-Czemu się rozpłakałaś? - Spytałem.
- Jestem najgorszą uczennicą. - Odpowiedziała po czym się uśmiechnęła.
- Może i tak, ale jesteś najlepszą dziewczyną jaką spotkałem. 
- Naprawdę tak myślisz? - Spytała.
- Tak, tak myślę. - Odpowiedziałem i uśmiechnąłem się.
Popatrzeliśmy się na siebie a potem się pocałowaliśmy.


Angie

Przyszłam zobaczyć co u Germana. Cieszę się że jestem jego dziewczyną. 
- Witaj Angie, proszę, wejdź. - Przywitał mnie German a ja weszłam do środka.
Usiedliśmy na kanapie. Chwilę pogadaliśmy o Violetcie, o nas i o różnych bezsensownych rzeczach. Po chwili German usiadł koło mnie. Już mieliśmy się pocałować gdy nagle przyszła Violetta z Leónem.
- Witaj tato, cześć Angie!
- Dzień Dobry German! Cześć Angie!
Przywitali się z nami a potem poszli na górę.
Poszliśmy do kuchni. German zrobił nam kanapki.
Gdy już zjedliśmy umyliśmy ręce.
- Angie?
- Tak German?
- Kocham cię.
- Ja... też cię kocham.
No i pocałowaliśmy się.



Violetta
- Violu? - Spytał León. 
- Słucham? 
- Mam coś dla ciebie.
León wstał i wyciągnął coś z kieszeni. Klękną obok mnie i otworzył pudełko. Przez chwilę myślałam że chce mi się oświadczyć. W pudełku był piękny srebrny naszyjnik. León założył mi go na szyje. 
- Dziękuję León, jest śliczny. - Przytuliłam go.
-Muszę już iść, do jutra Violu.
- Do jutra León!. - Uśmiechnęłam się i odprowadziłam go do drzwi.
Wróciłam na górę i usiadłam na łóżku. Napisałam Smsa do Fran.
"Wpadnij do mnie jak możesz :)" .

Fran przyszła 5 minut później. Opowiedziałam jej o moim pocałunku z Leónem.